FRAGMENTY I CYTATY

Fragmenty i cytaty z książki To miał być tylko sen Małgorzaty Kurek



Spojrzała na ułożone w rzędach książki. Wszystkie w twardych oprawach z najlepszego surowca. Czekały tylko, aż ktoś zechce je otworzyć, aby mogły wciągnąć kolejną duszę w swoisty, często zagmatwany świat.



Ernestyna dała się prowadzić. Uśmiechała się lekko do swoich myśli. Wreszcie ktoś pomógł jej znaleźć właściwą drogę. Biała kurtyna podnosiła się, wpuszczając nieco światła słonecznego. Poczuła lekki powiew wiatru. Gwiazdy wróciły do normalnych rozmiarów.



– (…) Szłam białą drogą. Była nieskazitelna, ale stopniowo, oprócz piękna, odkrywałam przerażającą pustkę. Myślisz, że to coś znaczy? Czy uważasz, że jestem pusta?

‒ Nie jesteś pusta. Może po prostu nie odkryłaś jeszcze siebie samej i własnej drogi.



Dziewczyna tańczyła w łagodnym nurcie muzyki. Unosiła się i opadała w jej różnorodnych barwach. W nowej, delikatnej jak mgiełka sukni, skakała po nutach, prawie tak dużych, jak ona sama.



‒ No i dobrze. – Głos matki był już bardziej opanowany.

– Ty jesteś stworzona do wyższych celów. Szkoda twoich wypielęgnowanych dłoni. Wolę, jak nimi gestykulujesz, haftujesz lub malujesz, albo układasz kwiaty, nawet, jak podkradasz ze spiżarki…

‒ Ależ, mamo…

‒ Nie zaprzeczaj! ‒ ucięła krótko. – Nie lubię, jak się bawisz w złodzieja i wynosisz z domu. Sprzątanie jednak jest absolutnie nie dla ciebie – zakończyła temat, wychodząc na spotkanie charytatywne.



‒ Dzień dobry, Ernestyno.

‒ Skąd znasz moje imię?

‒ Wiem o tobie wiele. Ożywam tylko we śnie i tylko śniąc, możemy się spotkać.



Ernestyna poganiała dziewczynę, prowadząc ją przed sobą długim mostem. Woda i niebo pociemniały o kilka tonacji, a może tylko świat w oczach Ernestyny pociemniał.



Wichura unosiła pył i kurz z ziemi. Wszystko wirowało, spowijając świat szarością. Grad bił po twarzy i ciele, a pędzący wiatr poniewierał rzeczy i tych, którzy nie zdążyli się schować. Do wichury należało ostatnie słowo. To ona przemieszczała to, co kruche, w każdą stronę. Unosiła z ziemi zgniłe liście, zasłaniające resztę świata. Niektórzy nie musieli tego odczuwać. Ich wolne dusze zdążyły przenieść się w całkiem inny wymiar. Tam, gdzie powietrze i myśli są krystalicznie czyste, łagodne ciepło koi i sprawia, że chce się być bez końca.



Ziemia nasiąkała krwią. Wszędzie było jej pełno. Najwięcej na rękach. Piękny mężczyzna z lutnią oddalał się. Nie wiedziała, czy jest żywą istotą, czy duchem. Nie chciał się zatrzymać, choć wołała go po imieniu. Kiedy w końcu jednak się odwrócił, jego spojrzenie wyrażało smutek i zawód. Potem rozpłynął się w powietrzu.



Ty w ogóle mnie nie znasz, mamo. Widzisz tylko to, co jest dla ciebie wygodne. Nikt mnie nie zna i wiesz co… Sama siebie nie znam! Nikt nie może mi pomóc!



Panująca cisza stawała się nasycona czymś ciężkim, czymś nieczystym. Tak pachniało zło.



Nie wiem, co się ze mną dzieje, co jest prawdą, a co iluzją, ale chcę odnaleźć prawdę i przestać udawać, że nic się nie stało. Ale nie wiem – zawahała się – nie wiem, czy starczy mi sił.



‒ Już mi lepiej.

Przypomniała sobie swój stan sprzed kilku minut, gdy czuła, jakby szła na cienkiej linie szaleństwa i za moment miała spaść w otchłań. Twarze tych wszystkich tańczących ludzi, które teraz wyglądały całkiem niewinnie, chyliły się ku niej, zagradzając wyjście. Na szczęście złe wrażenie odpłynęło tak daleko, że miała ochotę zaśmiać się histerycznie. Nie miała pewności, czy ono wróci, ale przyszła tu po to, aby bawić się i… zapomnieć.



Co się stało z tą dziewczyną? Niegdyś nie wstydziła się przy niej płakać, krzyczeć czy śmiać hałaśliwie. A może to nie wstyd? Pewnie to ten upór, który zawsze czyhał na rogu, gotowy wbić sztylet w serce matki. Za co ona się mści? Sądzi, że nie widziałam, co się z nią dzieje? Śniła w prawdziwym śnie i na jawie. Wychodziła jak duch, bezszelestnie. Nikt nie zauważył na czas.



Zaburzenia snu? Ciekawe, co tak naprawdę gnębi tę dziewczynę i co ma na sumieniu, zakładając, że oczywiście je ma.



Miała przeczucie, że jest już blisko poznania prawdy. Tylko co właściwie było tą prawdą?



Zaśmiała się gorzko. Nie czuła strachu, tylko chęć poznania. Chciała komuś pomóc. Ktoś jej potrzebował. Krucha dziewczyna z ołówkiem w ręku. Dlaczego pamiętała ją jak przez mgłę? Zupełnie, jakby jakiś mechanizm w jej umyśle celowo zamykał drogę do odpowiedzi. Gdy próbowała go rozbroić, natrafiała na opór. Zamykała się brama, a gdy usiłowała ją otworzyć, ból głowy nie pozwalał drążyć głębiej. Szła jednak nadal.



Zimne podłoże sprawiało niemal fizyczny ból. Uświadamiała sobie z każdą chwilą, że nie może się poruszyć, nawet o centymetr, nie może drgnąć, a jednak czuje swój oddech i bicie swojego serca. Nigdy nie przypuszczałaby, że jest tak głośne.



‒ Ciągle harda, dzielna Ernestyna. – W jego opanowanym, zimnym głosie pobrzmiewała szczerość. – Wiem, że masz na to ochotę tak samo, jak ja, masz brudne myśli, dziecko, ale nie dziś. Jest coś ważniejszego.



To bolało o wiele bardziej niż mroźna rzeka, o wiele bardziej niż śmierć. Umierała już zbyt długo. Pozostała tylko udręka samotności i pustka. Mroczne źrenice. Wpatrywała się w nie, jakby miały dać odpowiedź.

Przez chwilę chciała prosić o pomoc demona, ale było jej już wszystko jedno. Ciało spadało na dno, tam, gdzie z każdą sekundą zmęczonej i złamanej nadziei leżało już serce.



Przeciążony umysł wyrzucał z siebie wszystkie wizje. Jej wola życia została wystawiona na ciężką próbę. Choć organizm nadal próbował walczyć, duch pacjentki wymykał się na spokojne polany z bezpiecznym bezkresem nieba.





Książka To miał być tylko sen Małgorzaty Kurek – wizualizacja
Zamów książkę To miał być tylko sen Małgorzaty Kurek – księgarnie i sklepy

LUB ZOBACZ WIĘCEJ:

Recenzje, opinie i oceny o książce To miał być tylko sen Małgorzaty Kurek

Zobacz więcej – opis świata i bohaterów z książki To miał być tylko sen Małgorzaty Kurek